Po mimo wszystko kocham


Cześć.. 

Wstaje rano, jeszcze nie wiem do końca jak będę się dziś czuła. Dziś.. nie, nie dziś. Ja nie mam stabilnego nastroju nawet przez jeden dzień.

Mimo, że każdego poranka wmawiam sobie, że będzie to super dzień, że nikt mi go nie zepsuje.. a mój nastrój zmienia się jak rollercoaster w przeciągu jednej godziny.

Najgorsze jest to,  że nie wiem od czego to zależy. Nawet najdrobniejsza rzecz potrafi mnie wyprowadzić z równowagi.
Smutek, złość, radość? Nie, to nie jest to co ja czuję.

Ja odczuwam wszystko stokroć razy mocniej.

Popadam w furię bez konkretnego powodu, czasem wystarczy nawet to, że ktoś nie zalał mi herbaty do pełna tylko 3/4 kubka.

Euforia, mania?
Wtedy zaczynam się śmiać najgłośniej w budynku, robię okropne rzeczy często przy okazji robiąc z siebie debila tylko po to, aby wywołać uśmiech konkretnej osoby na twarzy, ale mnie też to bawi, ja się przy tym świetnie bawię.

Chciałabym, żeby to się kiedyś unormowało. Nie przy odpowiednio dobranych lekach, ja nie chcę żadnych wspomagaczy.
Chciałabym mieć kontrolę nad samą sobą. To jest taka cholerna bezsilność, z którą sobie nie radzę.
Straciłam wiele osób, na których mi bardzo zależało i nadal zależy przez moje wieczne zmiany nastroju, przez ciągłe hospitalizacje.
Nie doceniałam osób, które mam wokół siebie, uciekałam do szpitala, jak najdalej codziennych zmartwień, tych samych twarzy. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy z tego, że pewnego dnia ktoś może mnie zastąpić kimś innym.
Bo po co komuś przyjaciółka, której wiecznie nie ma? Po co siostra, która wiecznie się odsuwa od rodziny?

Krzyczę tak głośno jak tylko potrafię, pięściami atakuję powietrze, wylewam resztki łez na poduszkę, mimo zamkniętych oczu nadal lecą.

Ale przecież ja nie jestem jeszcze stracona, póki on we mnie wierzy będę ciągle na wygranej pozycji, ja też wierzę, w głębi duszy wierzę, że pewnego dnia nie będę brała leków a mój nastrój będzie ustabilizowany, serce nadal będzie biło dla was, a usta będą się szczerze uśmiechały.

Mimo wielu niepowodzeń kocham swoje życie, kocham sprawiać innym przyjemność, kocham uszczęśliwiać i walczyć o lepsze jutro.





Komentarze

  1. Czytając twoje wpisy ciarki mnie przechodzą,choć mój stan psychiki też jakiś super nie jest...Trzymam kciuki żebyś z tego wyszła. Pozdrawiam serdecznie. Stasiek z www.stanislawgorny.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, mam nadzieję że kiedyś wszystko się ułoży.

      Usuń
  2. Kasiu lubię czytać twoje wpisy sa szczere i wyjęte z życia życzę ci powiedzenia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dzieci Szpitala

Zakończony rozdział Twojego życia

Nie mów nic nikomu!