Dzieci Szpitala
Cześć,
Na tym blogu nie mam zamiaru pisać o tym co lubię a co nie, po prostu chcę upublicznić kilka rzeczy,o których się nie mówi a powinno!
Chyba w styczniu 2014r. zaczęłam swoją "turystykę psychiatryczną", tak wtedy zaczęłam się leczyć,choć dokładnie nie byłam świadoma na co.
Powodem mojej hospitalizacji były powtarzające się samookaleczenia i narastające myśli samobójcze, miałam także chyba problem z jedzeniem.
Zostałam przyjęta na oddział dziecięcy a co tam zobaczyłam to po prostu szok.
Był to oddział dla dzieci do 15r. życia. Należałam do jednej z najstarszych pacjentek szpitala.
Jednak traktowana byłam jak osoby nawet dwa razy młodsze ode mnie.
Co mnie na ten czas frustrowało to brak lustra i wtedy myślałam,że to jest wielki problem,bo przecież zawsze miałam lustro dostępne na co dzień. Nie mogłam więc się malować, podkreślić oczu, nic z tych rzeczy, ale z czasem przywykłam do tego i jak się później okazało to była błahostka w porównaniu do kolejnych "frustrujących" rzeczy.
Ja jestem osobą bardzo szczerą i nie lubię jak muszę coś w sobie dusić tylko dlatego,że będę miała jakieś konsekwencje. Jednak w tym miejscu musiałam bardzo uważać na każde wypowiedziane zdanie, na każdy mój ruch, na każde moje zachowanie,bo personel bacznie obserwował. A jeżeli komuś z personelu nie spodobało się moje choćby najmniejsze przewinięcie to zawsze przecież mieli na to sposób. Zamiast umoralniającej pogawędki otrzymywałam strasznie nieprzyjemne zastrzyki,które powodowały straszne zmęczenie i senność,więc efektem było to,że odlatywałam i był spokój.
A co jak lek nie pomoże?
Zawsze są pasy bezpieczeństwa.. i nieważne ,że nie wyrażam zgody na ubezwłasnowolnienie, ja nie mam tutaj żadnego zdania, bo jestem tylko pacjentką i kto mi uwierzy,że pielęgniarka nie ma racji? Oczywiście nie na każdym oddziale tak jest.
Jednak jak patrzę z perspektywy czasu to sama nie wiem co lepsze..
Pielęgniarka stojąca ze strzykawką,która ma zamiar Ci podać lek czy kochana pielęgniarka,która Cię przytuli i powie miłe słowo? Ta odpowiedź wydaje się prosta,ale nie do końca tak jest.
Jeżeli w szpitalu każdy będzie traktował Cię z sympatią ty za bardzo obdarzysz sympatią szpital..
Leki,które są podawane w szpitalach psychiatrycznych to bardzo silnie działające leki, które często uzależniają nasz organizm. I ja nie mówię,że farmakoterapia w psychiatrii jest zła, ale jednak nie można na wszystkie "dolegliwości" zapraszać do dyżurki po lek,bo co będzie po opuszczeniu szpitala? Prosty schemat.
Zostajesz przyjęty do szpitala, otrzymujesz leki,które masz przyjmować na stałe.
W razie zdenerwowania, lęku, smutku, paniki, czegokolwiek co Cię martwi możesz zgłosić się do personelu po tabletkę doraźną.
To pomaga, bo codziennie z tego korzystasz.
Dostajesz wypis, ale po kilku dniach jest znowu kryzys emocjonalny i już nie widzisz innej opcji, nie widzisz innej możliwości jak tylko wyjazd do szpitala,bo tam jest bezpiecznie,bo tam ktoś się nam przygląda,bo tam ktoś nas zauważa,bo tam dostaniemy magiczną tabletkę,bo tam możemy sobie odpuścić, bo tam są wyrozumiałe osoby,bo TYLKO TAM czuje się dobrze.
A co pomiędzy tym wszystkim? hm...
- Pacjenci siedzą w kółku i grają w butelkę lub "33",zadania są zazwyczaj na tle seksualnym po czym później niektóre osoby mają wyrzuty sumienia,odtwarzają w pamięci przykre wspomnienia i cierpią, mimo że tak dobrze się bawili. Część osób chce choć przez chwilę odczuć bliskość,której wcześniej tak brakowało..
Później społeczność, rozmowa na temat zachowań seksualnych, konsekwencje.
- Kilka dziewczyn idzie do toalety wspólnie zapalić papierosa tylko po to,by później się nim przypalić. Wszystkie patrzą, żadna nie reaguje.
- Wspólne samookaleczanie się jednym szkłem/żyletką.. pamiętam sytuację,gdy pewna dziewczyna powiedziała mi,że będzie się mną bawić jak marionetką,że będzie wbijać we mnie igiełki, aż nie wytrzymam i popełnię samobójstwo albo ona to zrobi. Po czym usiadła na mnie i zaczęła mnie ciąć jakimś kawałkiem metalu.. gdy to nie było "dobre" narzędzie skłamała mi,że idzie po żyletkę a tak naprawdę poszła do dyżurki udając zmartwioną przyjaciółkę, mówiąc że się samookaleczam, no szok!
- była też sytuacja,gdy zabezpieczona dziewczyna prosiła o to aby ktoś ją pociął do tego stopnia,że będzie musiała jechać zaszyć ranę. I tak też się stało, ale lekarz nie stwierdził takiej konieczności. Więc następnego dnia poprosiła o złamanie jej palca,żeby musiała jechać na RTG i naprawdę tak też się stało. Dziewczyna szczęśliwa,że dostanie wypis podziękowała "sprawcom".
- Wspólne napady bulimiczne, wspólne wymuszanie wymiotów, wspólne katowanie się ćwiczeniami i głodówki osób z zaburzeniami odżywiania
- Pomaganie innym w popełnieniu samobójstwa(!!!!!!)
- A oddziały dla dorosłych? Leki,nic poza tym.
Pewien pacjent przyszedł z problemem alkoholowym i wyszedł jako lekoman,narkoman.
Szpital Psychiatryczny, miejsce gdzie nikt nie powinien zagrażać sobie lub innym często pełni zupełnie odwrotną rolę.
Czasem pacjenci nie interweniują z obawy na wyzwiska typu: konfident. Jednak trzeba znać kres.
Oczywiście są pacjenci,którzy zostali już nauczeni pewnych zachowań, to są stali bywalcy,dzieci szpitala.
Tak, ja też jestem dzieckiem szpitala. Za każdym razem,gdy zaczynają się nasilać objawy depresyjne
wybieram najłatwiejsze rozwiązanie,wyjazd do szpitala,bo tak mnie nauczono, bo tak mnie uzależniono.
KONIEC Z TYM. KONIEC Z ŁATWIZNĄ, KONIEC Z HIPOKRYZJĄ!
Fajnie, że o tym piszesz. Szkoda tylko że tak rzadko. :)
OdpowiedzUsuńTeraz będę regularnie pisać :)
UsuńBardzo się cieszę ��
Usuńmiło mi :)
UsuńCzytając twój wpis ciarki przechodziły mi po plecach,jakbyś opisywała jakieś piekło...Koszmar...Jak taki szpital może komuś pomóc?!!!
OdpowiedzUsuńNiestety taka jest prawda.
UsuńTo dobrze że piszesz o takich rzeczach, moją dziewczynę też chyba namówię na taki wpis bo jest z tym samym przykrym wspomnieniem co i ty, niestety też i szpital psychiatryczny miała okazję poznać.
OdpowiedzUsuńOczywiście to tylko fragment wyciągnięty z życia w szpitalu, mam masę miłych wspomnień :)
UsuńWiem jak to jest być w takim miejscu. Sama byłam. Z resztą mój chłopak o tym wspomniał powyżej. Nie miałam problemów z odżywianiem, raczej cięłam się i miałam myśli samobójcze, długa historia - o tym dużo jest na moim blogu. Ty miałaś zastrzyki bolesne przez, które odpływałaś. Ja? Lepiej nie gadać o tym. Myślę, że mogłybyśmy o tym więcej porozmawiać, ale nie tutaj - na Facebooku najlepiej, prywatnie :)
OdpowiedzUsuńZaraz zabieram się do czytania :)
UsuńMiło,że mogłam zamienić z Tobą zdanie na fb :)
Oj dziewczyny miałam podobnie...i znowu chyba wybiorę się do szpitala :') anoreksja sama się Nie wyleczy
UsuńHej mam podobnie że nie trafilam do żadnego ośrodka w którym mogą mi pomuc a moja mama myśli że jest ok bo jeżdżę do psychiatry ale z dnia na dzień mam większe myśli samobójcze
OdpowiedzUsuńWięc powiedz mamie otwarcie : Źle się czuję mamo!
UsuńTylko to tak nie działa moja mama ma na to wylane już całkiem i to mnie boli :( :( . Olewa mnie jak się da udaje dobrą mame przed ludźmi i znajomymi ale w domu jest inaczej.... Boje się jej już nie wiem czy moje życie ma sens okaleczam sie dalej z dnia na dzień więcej tego
UsuńTak niewiele się o tym pisze, dobrze że poruszyłaś ten temat. Tak wielu ludzi potrzebuje pomocy a tak niewielu ją otrzymuje. Pracuje z osobami, które leczą się psychiatrycznie. Wiem jak trudno im pójść dalej w życie.
OdpowiedzUsuńNajgorzej jest zacząć dorosłe życie..
UsuńLeczę sie psychiatrycznie od 2012 roku.Samookaleczenia,myśli i próby samobójcze,ciężka depresja,anoreksja bulimiczna , ciężkie zaburzenia osobowosci.To o czym piszesz w wiekszosci znam z wlasnego doswiadczenia.Na wlasnej skorze przekonalam sie jak koszmarne moze byc zycie...W ciagu niecalych 4 lat w szpitalach psychiatrycznych bylam juz 26 razy.teraz jestem juz 3 miesiace.I mimo ze chce wyjsc i zyc normalnie- poprostu nie umiem.Zaluje ze kiedykolwiek zaczelam brac leki,zaluje tego ze poszlam przed tymi 4 latami pierwszy raz do szpitala.Mimo ze to nie zycie tylko wegetacja- inaczej nie umiem...
OdpowiedzUsuńja również żałuję, myślę że gdybym wiedziała jak teraz będzie nie zgodziłabym się na to.
UsuńNie wyobrażam sobie jakie to musi być dla Ciebie trudne... Będę trzymać mocno kciuki za Ciebie, oby udało Ci się z tego wyjść. Szpitale psychiatryczne rzeczywiście są strasznym miejscem. Lepiej spróbuj się od nich uwolnić, może psychoterapia połączona z farmakoterapią? Spróbuj i walcz o siebie! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie szukam dobrej psychoterapeutki :)
Usuńwez sie nie kompromituj Błagam fajnie że dzielisz sie tym i w pewien sposób to pewnie jakas forma Terapii ale dlaczego nie opisałaś swojego opryskliwego zachowania co do personelu i innych pacjentów pamiętam że byłaś jedną z osób kture zachęcały innych do tych gier(zboczonych ) a co do Personelu jak i całej placówki to są dobrzy ludzie kturzy naprade pomagają jeśli o to chodzi Fakt warunki tam mizerne ale to jest spowodowane brakiem środków przez własnie takie ciągłe chodzenie na oddział wez sie wgarść bo naprawde wartosciowa z ciebie dziewczyna I NAPRAWDE Z Całym szacunkiem bo dużo przeszłaś nie bierz tego do siebie to tylko i wyłącznie moje zdanie Pozdrawiam i szczerze trzymam kciuki !!! A.n.o.N.i.M (uMpAlUmPa:D)
OdpowiedzUsuńjasne, byłam nie fair w stosunku do personelu. Z tego co wywnioskowałam byłaś/eś ze mną na oddziale młodzieżowym jakoś w 2015r. Byłam wtedy okropna co do osób,które chciały mi faktycznie pomóc. Na moich ostatnich pobytach szczerze za to przeprosiłam i myślę,że widać było moją zmianę. :) Ja nie twierdzę, że na każdym oddziale tak jest, ale chciałam podkreślić bardziej zachowanie pacjentów szpitala, bo personel na oddziale młodzieżowym faktycznie się starał, ja to widzę, tylko że czasem leki nie są jedynym rozwiązaniem.
UsuńCo do warunków, oddział jest po remoncie i bardzo mi się podoba, niestety pacjenci nie doceniają tego i niszczą.
Miałam przeczytać, ale nie umiesz w poprawną w polszczyznę. Szkoda czasu.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem Twojej wypowiedzi,przepraszam.
UsuńTak. Szpitale psychiatryczne nigdy nie miały dobrej opinii, ale szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że te opinie mijają się z prawdą. Dobrze, że o tym piszesz. Takie to wszystko smutne. Masz rację, biorąc leki na pewno jest łatwiej, ale nie jest to najlepsze rozwiązanie...
OdpowiedzUsuńTrzeba się uczyć żyć bez tego.
UsuńTo co zamierzasz teraz zrobić? Myślę, że psychoterapia mogłaby Ci trochę poukładać to wszystko. A na sam początek może te teksty?
OdpowiedzUsuńhttps://szaman.biz/2017/11/28/kiedy-mowisz-sobie-brzydkie-rzeczy/
https://szaman.biz/2017/12/16/lek/
https://szaman.biz/2017/10/19/zadbaj-o-najwspanialsza-osobe-na-swiecie/
Dziękuję za teksty :) Terapia była, właściwie nadal jest tylko przerwana na pewien okres czasu. W moim życiu nastało wiele zmian (na lepsze) , ale o tym w najbliższym poście :)
UsuńDobrze ,że ktoś porusza takie tematy !
OdpowiedzUsuńTrzeba głośno mówić o tym, co dzieje się wokół.
Usuń47 year old Data Coordiator Hedwig Hanna, hailing from Saint-Paul enjoys watching movies like Chapayev and Orienteering. Took a trip to Durham Castle and Cathedral and drives a Mercedes-Benz 38/250 SSK. specjalne informacji
OdpowiedzUsuńdobry adwokat rozwodowy rzeszow
OdpowiedzUsuń